Spotkanie Utapau XXXII
Dodane przez Szychu dnia 24 czerwiec 2009 17:09
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce...
(20 Czerwca 2009, gdzieś pod Łowiczem)

Spotkanie XXXII

W mało znanym rejonie na skraju Odległych Rubieży
spotkali się ludzie z rożnych stron Galaktyki
by razem porozmawiać, pomedytować i w Mocy się zanurzyć
aby wspólnie odkryć to co ważne dla Nich jest.

I wiele ważnych padło słów, wiele doniosłych chwil
radości, uśmiechów i przelanych łez.
Były też walki, rany, zgony i śmierć, lecz
ciemność nie spowiła Jasnej Strony tego dnia.

Dlatego to co przeżyliście, poczuliście i zapisaliście w umysłach Waszych,
największą Waszą pamiątką i wspomnieniem jest.
Bo frazesy typu "było zajebiście"
zbyt proste według mnie są.


Jeżeli ktoś pragnie streszczenia spotkania, proszę o przejście do końca tekstu.W poniższych słowach postaram się przekazać choć cząstkę Naszego spotkania.

PROLOG
Utapau. Sektor Tarabba. Odległe Rubieże. (by Szychu)
Samotny Padawan stał na skraju krasowego leja opatulony w brązowy płaszcz. Wiatr lekko unosił jego warkoczyk, znak uczniowskiego stopnia. Choć młodzieniec wielce niedoświadczonym był, otrzymał wyjątkową misję. W ciszy nocy wyczekiwał. Nie dane mu to było jednak długo, bowiem niespodziewanie z nadprzestrzeni wyszedł jaśniejący prom. Gdy statek osiadł w jego odrzwiach ukazała się bijąca niesamowitą aurą istota. Piękna i tajemnicza. Skądś znane "Are you an angel" przemknęło chłopcu przez myśl, nie powiedział jednak nic. Skinął nieznacznie głową i zajął się bagażami. Oboje udali się do kolejnego lądowiska po czym wsiedli na lekki frachtowiec klasy J-322. Pilot zabrał ich do celu. Pani senator tej nocy będzie bezpieczna.

Novą odebrałem w piątek wieczorem ze skierniewickiej stacji PKP. Dzięki uprzejmości moich rodziców (ukłon w ich stronę) przenocowałem ją u siebie, albowiem następnego dnia miała stać się atrakcją (znowu?) spotkania. Wszystko szło gładko. Jej obecność została utrzymana w jako takiej tajemnicy. Rano po obfitym śniadanku wyruszyliśmy na podbój Galaktyki. Podejmując pieszą wędrówkę dotarliśmy na dworzec. Tam spotkaliśmy Mikela. Szybko zaopatrzyliśmy się w bilety, ja w nowy numer SW Komiks i pociąg ruszył z nami na pokładzie. A nie! Wróć.... Idąc peronem moim oczom ukazała się znajoma postać. Bez namysłu krzyknąłem i postać odwróciła się. Rozpromieniony uśmiech Dagotha był dla mnie wystarczającą nagrodą za trudy. Klon szybko do nas dołączył już trzymając Novą w objęciach. Potem nastała chwila smutku, gdyż oświadczył nam, że nie da rady pojawić się na spotkaniu. Pożegnaliśmy się z nim i we trójkę wylądowaliśmy w pociągu.

Na miejsce dotarliśmy po niespełna godzinie. Szybki telefon i już siedzieliśmy na pokładzie Białej Błyskawicy. Za sterami nie kto inny jak Lord KEK w mig dowiózł nas do celu. Przy samej leśniczówce kazaliśmy Novej wysiadać. Dalej miała pójść pieszo. Sami jak gdyby nigdy nic zajechaliśmy przed bramy Event Place. Chłopaki ucieszyli się na nasz widok, my dla niepoznaki zaczęliśmy pstrykać sobie zdjęcia. Krasnolud Ulv, druid Keyan, mongoł Ikrit i paladyn Syndrius nie spodziewali się niczego. Wtem przez główną bramę wkroczyła Ona. (miejsce na "OOOooooo" - budujemy napięcie).

Tak tak. Wszyscy zaczęli się obściskiwać, witać etc. W międzyczasie odebraliśmy meldunek. Zbliżał się jednoosobowy prom Lorda W. Po niedługim czasie przybył i wylądował. Co było dalej opowie on sam...

Planeta gdzieś na skraju Odległych Rubieży. (by Lord W)
Nieznana planeta a wokół mrok przestrzeni z którego wyłania się imperialny prom klasy Lambda, lekko wchodząc w atmosferę lesistej planety. Tydirium kierując się wyznaczonym kursem osiada na lądowisku w pobliżu "Białej Błyskawicy" gdzie czeka już delegacja mieszkańców planety. Trójka senatorów ubranych w płaszcze i skóry wita wychodzącą z wahadłowca postać, którą jest imperialny dowódca w stopniu komandora. Wymieniają ze sobą uściski po czym zmierzają do bazy. Nagle na przeciwko nich zjawiają się dwie postacie: kobieta w bieli, o długich włosach i pięknym uśmiechu oraz wysoki i chudy oficer imperium w stopniu admirała - Lord Kek Darth Trąbka. Niebawem dołączą kolejni goście, bowiem w atmosferę planety wkroczył "Sokół Milenium".

Ok godziny 14 zjawiłem się przed bramą Leśniczówki po czym ujrzałem zbliżająca się do mnie grupę. Jakże miłą niespodzianką było spotkanie Novej, z którą serdecznie się uściskałem a następnie przywitałem się z Szychem, Keyanem, Ikritem, Chudeuszem i Ulvbiornem. Zasiedliśmy przy palenisku wymieniając uśmiechy, po czym z budynku leśniczówki wybiegł Syndrius i Mikel. Keyan zaopiekował się moim rowerem a ja powziąłem decyzje o poszukiwaniu sklepu. Pouczony na drogę przez Chudego wyruszyłem razem z Syndriusem na rekonesans. Odnaleźliśmy monopolowy, zaopatrzyliśmy się w kiełbasę, kaszankę, ciastka i coś do picia, po czym wyruszyliśmy w drogę powrotną. W tym czasie chłopaki szykowali się do LARPa: Chudy rysował mapę, a Keyan, Ikrit, Szychu i Ulvbiorn ubrali się w stroje. Niestety nieco gorzej szło ubieranie Novej, która nie dość, że nie miała paska, to jeszcze została ubrudzona czekoladą. (Co za świnka przyp. Szychu) Na ratunek jak zwykle przybył Keyan ale czyszczenie stroju Novej nie było łatwym zadaniem. Po tych wszystkich perypetiach zasiedliśmy ponownie przy ognisku a Chudeuszu urządził mała sesję zdjęciową.

Około 16 do Leśniczówki przybyły posiłki: Thingol, Chebeat, KrisScrow, Alucard i Exile. Po tradycyjnym murzyńskim przywitaniu, Chebeat i Thingol rozpoczęli wypakowywanie jakże pełnego bagażnika. Jedno było pewne, z głodu nie umrzemy. Gdy samochód był już prawie pusty Thingol wyjął głaz i zdjęcie, i wręczył je Keyanowi z życzeniami Wszystkiego Najlepszego z okazji 18-stych urodzin od całego fanklubu. Potem zasiedliśmy w domu gdzie rozlokowano bagaże i śpiwory. (które nikomu się potem nie przydały przyp. Szychu) Rozłożyliśmy pockety, minisy i albumy, a członkowie oglądali stojące na środku zdjęcie. Nie da się ukryć, że wielu prezent Keyana przypadł do gustu (może nawet byli o niego zazdrośni).

Rozpoczęły się przygotowania do LARPa Fantasy. Chudy po wstępnych oględzinach terenu, przygotował walutę i rozpoczął wręczanie celów. Wszyscy ogarniali stroje i czekali na dalsze instrukcje. W końcu nadszedł czas ... when the fun begin. Niestety zabawa nie wszystkim przypadła do gustu, dlatego Nova, Exile i KrisScrow zajęli się sobą obserwując grających. Wyjątkowość celów każdego z graczy sprawiła, że od samego początku wszyscy przystąpili do gry z zaangażowaniem. W prowizorycznej karczmie spotkała się cała plejada gwiazd: Karczmarz - Pijak krasnolud; Łowca - elf lubiący chłopców; potężny Druid (jak się okazało Ciemności); potężny Biały Mag z odległej Stolicy; Paladyn z południa (poszukiwał zła, a znalazł guza); zamożny Pan rzekomo z północy (Magdeburga) Ulrich von Jungingen z 20 osobową czeladzią; skromny Mag będący z zachodu, choć wygląd miał mongolski; siedzący w rogu niskiej postury złodziejaszek (który okazał się ghulem); wampir szukający ofiary; Obieżyświat, nic nie znaczący łazik i starsza Chuda - wysoka babulka szukająca naiwnych gotowych zapłacić za nic nie warte wisiory, amulety i mikstury. Nie sposób opisać tego co działo się przez najbliższe kilka godzin, a działo się wiele. Nim zebranym udało się wyjść z karczmy były już trzy pierwsze ofiary: Paladyn, który od początku szukał guza i Chuda babeczka szybko padli z ręki pijanego krasnoluda oraz nekromanta Urlich von Jungingen, który zaufał wampirowi... jak widać wybrał złą polisę na życie. Wnet do akcji wkroczyli rabusie: Ghul obrabiał kogo się dało, mongolski mag obrobił Obieżyświata, a ten zabitą babeczkę. (mongoł podpalał też wszystko co się dało, w tym klejnoty Elfa przyp. Szychu) Gdy pierwsze zadymy minęły, wszyscy rzucili się poza bramy osady... a tam rozpoczęła się "nawalanka". Szkielety i demony były na porządku dziennym. Zdrajcy i konspiratorzy wyszli z ukrycia, uczeń odnalazł mistrza, brat brata, wampir spadł z drzewa, a mag stał się żabą. Paladyn raz wskrzeszony, niepomny zadymy w karczmie, walczył dzielnie i zażarcie z druidem furiatem wymachującym laską we wszystkie strony i kierunki świata rzeź niosąc straszliwą... wszyscy stali (ja leżałem przyp. Szychu) wpatrzeni w obu ryczących wojowników: paladyna z bólu po guzie nabitym w czasie walki i druidzie wściekłym w swej furii. Nastała cisza niczym w Love Story. Paladyn upadł, zabity, bo żyje się tylko dwa razy. I wtedy Mortal Combat znów się zaczęło... Obieżyświat ogłuszył druida, a elf dźgnął Obieżyświata, wampir spadł z drzewa ponownie, żaba skrzeczała w kieszeni mongolskiego maga, a Ghul rabował co się dało i wtedy przybyły Siły Ciemności. Kto siłę miał jeszcze w nogach i uszedł z jatki cało uciekał do bram osady... gdzie stanęli na przeciwko siebie 4 na 4 w samą północ... Cisza na chwilę zapadła, krasnolud splunął, dzwony zabiły w dzwonnicy i nastał festiwal błyskawicy. I wtedy nastała jasność. Zło zostało odesłane, dzięki magicznemu rytuałowi a dobro zwyciężyło....

... i wszyscy rzucili się na kiełbaski.

Keyan i Ikrit dorzucili drewna do ogniska a wszyscy zasiedli dookoła, by posłuchać werdyktu Chudeusza i ceremonialnie spalić kartki z misjami. Gdy ceremonia została zakończona wszyscy rzucili się do kijków i rozpoczęło się Ewok Celebration. Zgłodniali członkowie jedli kiełbaski, a Lord W dorwał się do kaszanki. W tym czasie Nova i Chudeusz wymyślili kolejny konkurs. Zebrani mieli odgrywać scenki z SW. Zaczęło się od posiedzenia Rady Senatu. Przemówienia były krótkie i treściwe. Zdegenerowani senatorowie chylili się ku upadkowi... nawet przemowa (przemowa? xD) Jar Jara nie pomogła, potem widzowie przenieśli się na Tatooine by obejrzeć wyścigi. Gdzieś w karczmie trójką szturmowców zażywała kąpieli, Vader wpadł do baru mlecznego, nimfomanki Twilek'anki brały ślub przy chórze Wookiech, a Palpatine ze stresu wypalił kolejną paczkę papierosów. Przez Naboo przetoczył się Anakin, Padme i Krowa. Imperium chyliło się ku upadkowi bo wszystko zależało od długości, grubości i wielkości...portfela Obi Wana. Gdy pomysł ze scenkami się "wypalił" doszło do pojedynków słownych. Niewątpliwie prym wiódł tutaj Alucard, który nie miał sobie równych (czyżby zasługa Lugera?). Na przeciwko siebie stanęli jeszcze Thingol i Exile, po czymzabawa dobiegła końca i wszyscy ponownie zasiedli w karczmie...

Osada tętniła życiem. Lord Darth Trąbek brylował przy ognisku. W domku barman polewał, grano w dajarika i saabaka, a pewne grupki błądziły po okolicy myśląc i marząc. Exile, Chebeat i Lord W zasiedli do stołu z makao, KrisScrow i Ulvbjorn czekali na pokera, Syndrius oglądał minisy. Równocześnie Lord W grał w szachy z Thingolem a następnie z Ikritem ale nie miał dziś szczęśliwej karty, bo przegrał. Wtedy Lord Kek zarządził kolejną zabawę i wszyscy zasiedli przy palenisku. Grupa przestępców siedziała w celi, a gracze mieli wybrać spośród siebie winnego. Czas leciał miło i przyjemnie po czym kolejne osoby odchodziły od ogniska... na początek okrzyk niezadowolenia Syndriusa, potem Keyan policjant i Alucard bimbrownik, Mikel sprzedawca samochodów, Lord W biznesmen i Ikrit postojowy. Na koniec zostało dwóch zwycięzców - Thingol fotograf i Ulvbjorn agent od nieruchomości. Byli tak samo winni jak cała reszta... ale im się udało. Nastał czas na zdjęcia grupowa: Keyan, Szychu, Exile, KrisScrow, Alucard i Nova pozowali Chudeuszowi. Keyan dorzucił drwa do ogniska i zbliżała się północ.

Nastała głęboka noc, ale księżyc i blask płomieni oświetlał zebranych. Grupa imperialnych bawiła się w najlepsze a rebelianci poukrywali się to w lesie lub chacie. Księżniczka Nova zniknęła z pola widzenia wraz z gospodarzami, Exile, KrisScrow, Chebeat i Alucard snuli się wokoło zasiadając czasami do stolika z kartami. Nagle dał się słyszeć odgłos statku wyłaniającego się z mroku i zbliżającego się do lądowiska. Gdzieś nieopodal Mikel cieszył się z własnej floty i niczym Han Solo i Chewbacca naprawiał swój nowy statek (lub raczej składał go) korzystając z pomocy Ikrita. Wtedy na platformie pojawił się czarny krążownik. KrisScrow, Alucard i Exile zbierali się do domu. Nastał moment pożegnania, po czym statek wskoczył w nadświetlną, ale zabawa trwała nadal. Przy ogniu zostali najbardziej wytrwali. Admirał Chudeusz Darth Trąbka wraz z barmanem Ulvbjornem kosztowali miodziku, a komandor Lord W dojadał kolejnego steka z Nerfa. Wtedy Admirał rozpoczął opowieść o słynnym ataku na Bazę robotów Konfederacji Niezależnych Systemów. Było to dawano, dawno temu, gdy on sam służył na jednym z republikańskich statków. Młody padawan Jedi po stracie Mistrza musiał wysadzić pilnie strzeżoną fabrykę na pewnej odległej planecie. Wraz z agentem Republiki, najemnikiem, lekarką, przemytnikiem i robotem protokolarnym dokonali rzeczy niemożliwych. Przedostali się szybem wentylacyjnym po czym zniszczyli roboty strażników i podłożyli ładunki. Wszystko poszło by po maśle gdyby na ich drodze nie stanęły droideki. Mieli 3 minuty na wydostanie się z budynku. Jedynym rozwiązaniem było zawalenie sklepienia dzięki czemu zniszczyli roboty ale odcięli sobie jedyną drogę ucieczki. Robot dostał się do komputera i odczytał plany, a rycerz wynalazł wyjście. Udało im się wydostać ale na zewnątrz czekały na nich kanonierki. Jedną z nich udało im się rozwalić, a kolejną zniszczono dzięki samobójczej akcji najemnika. Wtedy nastąpił wybuch, ale robotowi i przemytnikowi udało się dotrzeć na statek. Zabrali pozostałych i wezwali posiłki. Po chwili ucieczki zabrał ich Acclamator. Admirał Chudeusz zmroczony lekko miodzikiem zasiadł wpatrując się w płomienie ognia. Niebo robiło się coraz jaśniejsze.

Wszyscy porozchodzili się lub powoli kładli do snu, kiedy nastała wielka bitwa. Na przeciw sobie stanęli: Imperium (Ikrit) , Republika (Syndrius) , Rebelia (Keyan) i Separatyści (Lord W). Rozpoczęła się gra. Pierwszy zaatakował Syndrius, ale jego śmiały atak okazał się początkiem klęski. Ikrit i Keyan rzucili się na agresora, aż ten okrzykiem: "Republika jest beznadziejna" pożegnał się z grą. Wtedy do ataku przystąpił Ikrit rozwalając jednego objective'a Lordowi W. Ten jednak zniszczył atakujące jednostki i przeprowadził kontratak. Ostatecznie Keyan zachował najwięcej sił i trzymał w szachu Lorda W i Ikrita. Ikrit w akcie desperacji ponownie zaatakował Lorda ale ten dobił przeciwnika. Gdy pozostało dwóch graczy jasne było, że zwycięży Keyan. Lord W przegrał i pogratulował zwycięzcy. wtedy do sali wkroczyli Thingol i Chudeusz oznajmiając, że świta (i że wszyscy zapomnieli iść spać przyp. Szychu)... i nastał kolejny dzień. Grupa zrobiła się ospała: część zaległa w domku, a część na ławkach przy ognisku. Na twarzach zebranych było widać zmęczenie, a ziewanie było na porządku dziennym. Ranek ogłaszał wszystkim Keyan stając przed drzwiami i krzycząc "jestem ogrem". Czas na śniadanie. Resztki kiełbaski i chleb od Ulvbjorna, jakiś pozostawiony sok i żyje się dalej. Nad ranem ostatnia zabawa skojarzenia i planety, rasy. Niewątpliwie prym wiedli Thingol, Keyan i Syndrius a reszta powoli wymiękła. Gdy wszystko zostało zjedzone, ognisko zalane, rozpoczęło się wielkie sprzątanie. Wszyscy zaczęli się pakować a Keyan i Ikrit sprzątali leśniczówkę. Chwila dyskusji i wszyscy zbierali się do odlotu. Mikel i Ulvbjorn czekali już na pociąg kiedy grupa ostatecznie zapakowała samochody. Wielkie pożegnanie i uściski oraz zapowiedzi powrotu dobiegły końca. "Sokół Milenium" w składzie Thingol, Chebeat, Szychu, Syndrius i Nova gotowy był już do skoku. Wcześniej Ikrit wystartował swoim myśliwcem a Tydirium i "Biała Błyskawica" grzały silniki. Lord W wskoczył na pokład wahadławca machając Keyanowi i Chudeuszowi. Polecieli. Tydiruimu odbił w lewo a "Biała Błyskawica" w prawo po czym wykonała skok w nadprzestrzeń.


Streszczenie spotkania

1. Spotkanie odbyło się w dniach 20.06.2009 Sobota - 21.06.2009 Niedziela od godziny 12 do 11 w Leśniczówce w Lesie Miejskim w Łowiczu.
2. W spotkaniu wzięli udział: Keyan, Szychu, Ikrit, Ulvbjorn, Mikel, Syndrius, Chudeusz, Nova, Exile, Thingol, Chebeat, Alucard, KrisScrow i Lord W.
3. Wręczenie głazu i zdjęcia Kayanowi. Wszystkiego Najlepszego.
4. Ognisko i Ewok Celebration.
5. LARP Fantasy przygotowany przez Chudeusza.
6. Walki na miecze świetlne.
7. Gry i zabawy: szachy, karty, Pocket Models
8. Śmieszne scenki
9. Konsumpcja kiełbasek, kaszanek, chleba, ciastek i wszystkiego co było...
10. RPG SW
11. Gry integracyjne przy ognisku nie związane z SW
12. Bitwa: Syndrius - Republika, Ikrit - Imperium, Keyan - Rebelia, Lord W - Separatyści.
Zwycięstwo Keyna. Gratulacje!
13. Gra w skojarzenia. Finaliści: Thingol, Keyan i Syndrius
14. Gra w planety rasy.
15. Pożegnanie około godz 11 w niedzielę.

PS 1. Podziękowanie za przygotowanie ogniska, udostępnienie miejsce, prowiant dla: Keyana i Ikrita.
PS 2. Podziękowanie dla Chudeusza za przygotowanie LARPa i RPG.
PS 3. Podziękowanie dla Chudeusza i Thingola za transport dla Innych członków "Utapau".
PS 4. Moje specjalne podziękowanie dla Ikrita i Chudeusza za pożyczenie Pocketów.
PS 5. Tradycyjne już pozdrowienia dla nieobecnych: Ivereda, Aero, Matchka, Dante 91, Master Dagotha, Saniera, Oshogbo, Michała, Kudłatego, Tampiego i Wujtasa

PS 6. Podziękowania dla Lorda W za jakże wspaniałą relację i wpuszczenie mnie do niej przed innymi. (po pierwszym przeczytaniu nie wiedziałem, czy jest sens w ogóle coś dodawać bo zawarłeś tam wszystko)
PS 7. Podziękowania dla wszystkich, którzy wybaczą mi moje wtrącenia w dzieło Lorda. Chciałem jednak zawrzeć też cząstkę siebie. Dzień spotkania bowiem wielkim był.
PS 8. Moje specjalne podziękowania dla Novej za przybycie, za konspirację oraz za to, że wreszcie nie musimy umieszczać jej w pozdrowieniach dla nieobecnych.
PS 9. Dobra, będzie tego...

Lord W (relacja) & Szychu (prolog, wtrącenia i korekta)

PS. PS. Zdjęcia od Chudego