Avangarda 8
Dodane przez Lord W dnia 09 sierpień 2012 13:30
Dawno, dawno temu (rok 2011), w odległej galaktyce (Warszawa) ...

Misja grupy z Utapau, w połowie dobiegła już końca. Nastroje były różne. Ivered siedział zadowolony w centrum dowodzenia, a tuż obok Milka przeglądał plany. Klony zwiadowcy wypatrywali zagrożenia z punktu obserwacyjnego, a Mikel z Szychem analizowali komunikaty w holonecie. Exile przemieszczała się z natrysku do mesy. Wszyscy czekali na przybycie Lorda W z wyprawy przez pole asteroid. Z interkomu dobiegł trzeszczący dźwięk, po czym rozległy się słowa: "się gra, się ma".

Rok później

Komandor Lord W miał już wszystko poukładane w głowie i w plecaku. Zestaw przetrwania wydawał się kompletny. Czekała go kolejna misja o kryptonimie "Avangarda". Z danych wywiadowczych wynikało, że zapowiadały się ciężkie warunki bytowe. Poprzednia miejscówka w stolicy galaktyki, u zaprzyjaźnionego mistrza Jedi - Ivereda okazała się spalona. Co prawda, nie zanosiło się na spanie, w odległej i mrocznej dzielnicy roboty, ani też w najniższych przerażających poziomach, ale trzeba było nastawić się na najgorsze. Skoro poprzednio udało się jakoś przetrwać podróż przez pole asteroid, to ścisk, mrok i zmęczenie, stawiały tę misję na nieco innym pułapie trudności.

Została jeszcze chwila przed przybyciem Sokoła Milenium. Lord W wyjął teczkę z dokumentami. Otworzył ją i wyciągnął kopię jednego z wielu raportów, po czym przesunął swój wzrok na końcowy akapit.

Raport nr 24/2011/07/WWA

Kryptonim "Avangarda 007"

... Grupa z Utapau nie zalicza tego zlotu rycerzy Jedi do szczególnie udanych. Na wezwanie zjawiło się tylko kilku z nich. Nie doszło do żadnych ważniejszych ustaleń, ani przekazywania cennych informacji. Jedynie Mistrz Seller w swej wizji określił go jako "Piekielny Konwent" ...

Cóż za prorocza wizja - pomyślał Lord W. Zbliżał się czas odlotu. Szybkim ruchem spakował dokumenty, po czym udał się na płytę lądowiska.


AVANGARDA 8
"Piekielnie dobry konwent"


Dzień 1 - czyli "łał, tu jest Nova"

Dotarcie do stolicy, mimo kilku remontów i niewielkich korków, poszło całkiem sprawnie. Cała czwórka: Milka, Mistrz Seller, Thingol i Lord W za-akredytowała się przed czasem. Po przejrzeniu informatora konwentowego i przypomnieniu sobie układu budynku, można było udać się do sali Star Wars. Tam czekały już osoby z lokalnego Warszawskiego Fanklubu SW "Centerpiont": Kurt, Nate i Ki Adi Mundi. Po chwili do reszty dołączyli Exile, Klon (Dante 91) i Szychu.

Na pierwszy ogień poszły punkty programu związane z serialem The Clone Wars. Po prelekcji na temat WAR nastał konkurs wiedzowy. Utapau wystawiło dwa składy, ale oba radziły sobie mizernie. Lord W z Mistrzem Sellerem postanowili więc spróbować sił w kalamburach fantastycznych. Razem z Harrym (może to jakiś czarodziej) dzielnie walczyli, docierając do finału i zajmując ostatnie miejsce na podium. Tymczasem reszta członków Utapau słuchała prelekcji Szycha, po czym na zakończenie dnia rozpoczęło się wielkie śpiewanie, czyli karaoke SW. Na sali rozległy się słowa: Vode An, Yub Nub i gwiezdnowojenny rap w wykonaniu Novej i Thingola.

Po zakończeniu punktów programu cały skład udał się na miejsce spoczynku, a więc do szkoły przy ul. Wałbrzyskiej. Jako, że większości doskwierał głód, szybko wylegliśmy na ulicę w poszukiwaniu jedzenia, czyli restauracji lub sklepu. Jedynym miejscem ratunku żołądków okazał się bar z kebabami. Po wspólnej kolacji i rozmowach wróciliśmy do szkoły. Tam połączone siły warszawsko-łódzkie czekały już z filmem. Tak rozpoczął się nocny seans z Nową Nadzieją. Dwie godziny upłynęły bardzo szybko, a część najbardziej zmęczonych osób poszła spać (Mistrz Seller). Zostali tylko najbardziej wytrwali. Dowiedziawszy się o istnieniu games roomu, udaliśmy się na wspólne granie. Ki Adi polecił nam Munchkina i razem zasiedliśmy do karcianki w następującym składzie: Ki Adi Mundi, Nate, Kyle Katarn, Młody z Centerpointu, Klon, Exile, Lord W. Gdy skończyliśmy grać, zrobiło się już widno i budynek czekał otworem, na przybycie dzieci na wakacyjne zajęcia.

Dzień 2 - czyli "łał, jest kupa atrakcji"

Krótka drzemka została przerwana dobiegającymi z korytarza krzykami rozradowanych dzieci. Część osób z samego rana udała się na konwent, podczas gdy członkowie Utapau powoli wybudzali się ze snu. Thingol uparł się aby zjeść zupkę chińską, dlatego konieczna była wyprawa do sklepu. Poszukiwanie sklepu okazało się dość wymagającym zadaniem, ale ekspedycja zakończyła się pełnym sukcesem. Większość zakupiła bułki lub chleb i ewentualnie pasztet, konserwę, pastę lub jogurt (do wyboru jedno z wymienionych). Gdy znaleźliśmy się w szkole, postanowiliśmy zagospodarować pomieszczenie "kinowe", przeobrażając je w stołówkę. Przynieśliśmy czajnik i kubki. Wykorzystując scyzoryk Milki, sporządziliśmy dość prymitywne kanapki na śniadanie. Mieliśmy trochę czasu do wymarszu, wiedząc że Exile będzie musiała zadbać o swój wygląd na dzisiejszy dzień.

Dotarcie do celu nastąpiło w idealnym czasie, a więc wtedy gdy rozdawano Red Bule. Otrzymawszy od pań puszki z energetycznym napojem mieliśmy zapewnione drugie śniadanie. Co bardziej spragnieni wzięli podwójną porcje, po czym ruszyliśmy na górę. Tam czekały na nas prelekcje o Mandalorianach, wielkich naukowcach, generale Grievousie i mieczach świetlnych. Jednak prawdziwe tłumy zaczęły się zbierać późnym popołudniem. Przyciągnęły je konkursy: wiedzowy o parodiach SW, Tabu i "Zapytaj Bożka Quay?" Jednak prawdziwym hitem były wieczorne kalambury. Utapau wystawiło bardzo silny skład w osobach: Novej, Dante 91, Szycha, Milki, Mistrza Sellera i Lorda W, ale za rywali mieli ŁFSW i Battlestar. Ci ostatni, w szczególności: Cosmos, Marik i Nadiru byli nieco zawiedzeni po poprzedniej konkurencji, ale w tej wiedli wyraźnie prym. Niestety, ale żadna inna drużyna nie znała tak dokładnie cytatów i mimo zaciętej walki, to właśnie jeden punkt zadecydował o zwycięstwie, Ale cóż to były proszę państwa za emocje: ściskanie kciuków, nerwy, uśmiechy na twarzy i walka niczym o olimpijskie złoto. Walka do samego końca, a wygrali najlepsi.

Po tak emocjonujących wydarzeniach powstał plan udania się na wspólną posiadówkę. Jednak jak to w planowaniu bywa, rzadko kiedy wszystko idzie z założeniami. Wszyscy rozproszyli się, a Szychu z swoją dziewczyną, Klon, Ex Kaiser i Lord W udali się w poszukiwaniu lokalu. Zasiedli w kantynie, wyjęli karty, przynieśli trunki i czekali. Po dłuższej chwili przybyła Nova i gdy do celu docierali Thingol z Exile okazało się, że zamykają lokal. Konieczna okazała się ewakuacja do kolejnego, ale i tam długo nie zabalowaliśmy. Nastał czas czułych pożegnań i podróży w nieznane otchłanie mrocznych i niższych poziomów stolicy. A w mroku czai się zło, czai się przygoda i emocje. Ziścił się słynny sen o pieszej wędrówce przez Ursynów, a wszystko przez Lorda W, który pomylił drogę. Mimo usilnych prób złapania podziemnej kolejki, ta właśnie przed chwilą, odbyła swój ostatni kurs. Dante 91 i Exile powoli tracili cierpliwość. Tylko rozradowany Thingol przyjmował to wszystko ze spokojem. Po krótkiej dyskusji drużyna rozdzieliła się na dwie. Tym samym Thingol, Lord W i Milka podążali dalej podziwiając okolice, mijając wiadukty, poła, łąkę, rzekę i natrafiając na zagajnik, w którym spoczęli na chwilę. Wtedy z oddali wyłonił się mały samochodzik, który szybko wykonał manewr zawracania i oddalił się w kierunku szkoły - miejsca przeznaczenia.

Gdy wszyscy szczęśliwie dotarli do celu, większość udała się na spoczynek, a Ci najbardziej wytrwali, zasiedli w games roomie. Thingol, Nate, Nelani, Milka i Lord W zasiedli do Dixita. Wtedy zaczęły się wyższe filozofie i nerdzenie SW. Zebrani poszukiwali Kamino, Naboo, Tatooin i Mustafaru. Znikąd pojawiały się postacie: Anakin Skywalker, Chewbacca, Jabba the Hutt, czy też cała armia imperium, której towarzyszył niesłabnący marsz. Przez chwilę wydawało się, że znużenie na dobre wykluczyło Thingola, ale były to tylko pozory. Padłeś? Powstań! Energy Drink. Tym samym znów przywitał Nas ranek.

Dzień 3 - czyli "łał, gdzie jest prysznic i energy drink"

Gdy jedni byli już dawno na nogach, inni mieli za sobą dopiero godzinę snu. Największym hardcorem został jednak Thingol, który kończąc partyjkę Dixita o 6, szykował się pod prysznic na godz. 7. Jednak szlak, dnia poprzedniego, przetarła Exile i wiadomo było, do którego akademiku należało się udać. Po kąpieli Thingol skoczył na małe śniadanie do McDonalda i gdy wrócił do sleeproomu zastał tam Milkę, Mistrza Sellera, Lorda W i pogrążonych w głębokim śnie warszawiaków. Natomiast Łódź z Exile i Klonem udali się pod prysznic. Niebawem dołączyli do nich Milka i Lord W (tu wyjaśniam, że wszyscy kąpali się w wyznaczonych godzinach, a nie równocześnie, ponieważ na prysznic obowiązywał system kartkowy), po czym wspólnie udaliśmy się w kierunku konwentu, wstępując na chwilę do sklepu po prowiant na śniadanie.

Dotarcie do celu ponownie nastąpiło w idealnym czasie, czyli wtedy, kiedy rozdawano Red Bule. Zasileni dodatkową energią dopingowaliśmy Thingola i Mistrza Sellera podkładających głosy do TCW w konkursie dubbingowym. Potem przyszedł czas na prelekcję i kolejny konkurs wiedzowy. Tu niestety Lord W, Szychu i Exile zajęli praktycznie ostatnie miejsce, a w finale zmierzyli się: Thingol i Nadiru. Ponownie górą okazał się Nadiru, który zaliczy ten konwent do bardziej udanych niż poprzednie. Okazją do rewanżu mógłby być konkurs filmowy, ale tam Thingol z racji znajomości haseł nie mógł brać udziału. W finale bratobójczą walkę stoczyli Nadiru, Marik i nieznany mi młodzieniec. Ostatecznie zwycięzca mógł być tylko jeden - patrz Jedi Nadiru Radena.

Po chwili przerwy na obiad w postaci dość sycącego kebaba, nastał czas familiady. Do konkursu wystartowały cztery drużyny: Stara Republika (czyli Battlestar, Mistrz Seller i przyjaciele), Separatyści (fani Star Treka), Rebelia (Centerpiont) i Imperium (ŁFSW). Pierwszy półfinał był dość jednostronny i wygrany przez skład Nadiru, choć Trekowcy wykazali się naprawdę sporą wiedzą. Drugi był wyjątkowo przewrotny. Rebelianci mieli miażdżącą przewagę, ale ostatecznie wygrało Imperium (sprawiedliwości stało się za dość, bo w Nowej Nadziei było odwrotnie). W finale nie dali przeciwnikom już żadnych szans. Po krótkiej przerwie rozpoczął się panel dyskusyjny Vykka, co był niewątpliwie dużą przyjemnością dla Thingola. Na zakończenie został mini konkurs teatralny. Utapau wzięło w nim udział, niby od niechcenia, ale z każda scenką rozkręcali. Najwyższe noty dały im negocjacje u Gungan i walka z droidami. Mimo iż przeciwnicy w ostatniej rundzie wspięli se na wyżyny i niewątpliwie pokazali najlepszą scenką, zwycięstwo została przy ekipie ze Skierniewic, wspieranych przez Vykka, Ex Kaisera i Ki Adiego.

Ponownie powstały plany wspólnej imprezy, lecz nie wiedząc czemu wszyscy się rozeszli. Exile z Klonem już wcześniej wrócili do Skierniewic, Szychu uciekł do dziewczyny, a Thingol zmęczony wyszedł wcześniej. Pozostała trójka śmiałków przedzierała się przez Dolinę Służewiecką, mijając zagajnik i wypatrując nadjeżdżającego samochodziku. Ostatecznie impreza przeniosła się do sleeproomu, a w nocnych dyskusjach królował Mistrz Seller.

Dzień 4 - czyli "łał, szkoda, że to już koniec"

Mimo wieczornej balangi wszyscy szybko ewakuowali się ze szkoły i tradycyjnie członkowie Utapau opuszczali ją jako ostatni. Po przebudzeniu Milka i Lord W wyruszyli do sklepu, ale zapomnieli o fakcie, że była już niedziela. Tym samy wrócili z niczym. Reszta powoli pakowała się do samochodu. Przed 10 wszystko było gotowe do wyjazdu. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie i pięcioosobowy skład: Milka, Mistrz Seller, Thingol, Lord W i Ki Adi Mundi udał się na ostatni dzień konwentu.

Na sali nie było już tłumów, choć to miało się jeszcze zmienić. Program SW rozpoczęli Thingol i Lord W i z minuty na minutę przybywało publiczności. Potem przyszedł czas na kalambury Szycha. Każdy z fanklubów wystawił najsilniejszy skład. Za faworytów można było uważać Battlestar z Nadiru, ale To Utapau z Thingolem zrewanżowało się. Znowu decydowały szczegóły i nie obyło się bez pomyłek. Ostatecznie Utapau zrewanżowało się za poprzednią przegraną. Na zakończenie została prelekcja o broniach, po czym rozpoczęły się pożegnania. Kto miał walutę leciał do sklepiku, szukając czegoś ciekawego dla siebie, a większość opuszczała już konwent.

Tym samym i członkowie Utapau pożegnali SGGW udając się na swoje pierwsze śniadanie do KFC (ok godz. 16). Wszyscy zasiedli do jedzenia kurczaka z frytkami i picia coli, rozmawiając o dalszej drodze i podsumowując konwent. Niewątpliwie czuć było pozytywną energie i wyjątkowość tych czterech dni. Szczególnie w momencie rozstania z Ki Adim, pojawił się pewien żal, że to już koniec. Czas było jednak wracać do Skierniewic, do codzienności.

Niech Moc będzie z Wami!



Podsumowanie i recenzja na kolejnej stronie ->



AVANGARDA 8
Podsumowanie Mistrza Sellera


Po poprzedniej edycji byłem bardzo negatywnie nastawiony do tego konwentu. Jednak na szczęście ósma edycja tego konwentu była lepsza od poprzedniczki.

PROGRAM- Blok Star Wars był bardzo dobry. Było zarówno dużo konkursów jak i prelekcji. Poza tym miał dużo do zaoferowania zarówno dla nerdów jak i zwykłych ludzi. Co do innych bloków to byłem zaledwie na kilku prelekcjach i wszystkie były raczej średnie. Chociażby taka Serialowe space opery, gdzie wszystko sprowadzało się do opisu fabuły i pokazaniu paru zdjęć postaci. Niedopracowane były też kalambury fantastyczne, gdzie zakres haseł był bardzo szeroki: od Harrego Pottera czy Władcy pierścieni, przez komiksy o Sandmanie (tym z DC), aż po seriale s.f.. Taka różnorodność sprawiała, że ludzie losowali hasła o których nie mieli zielonego pojęcia. Chociaż dzięki kapitulacji konkurencji zajęliśmy z Lordem W i niejakim Harrym 3 miejsce. Zawsze to +10 do waluty konwentowej.

JEDZENIE- W tym roku był czynny bufet. Był to duży postęp w porównaniu z zeszłym rokiem. Jednak sam bufet był dość słaby. Nie dość, że czynny tylko do 17, to jeszcze dania, które serwował pozostawiały wiele do życzenia.

BUDYNEK- Miał on sporą wadę. Przez jego symetryczność łatwo było się w nim gubić. Wielokrotnie sam się gubiłem, o innych już nie wspominając. Poza tym budynek ten jest trochę za wielki jak na konwent tego kalibru. Wszystkie sale zostały porozrzucane na krańce poszczególnych poziomów, przez co korytarze w większości były puste. To trochę utrudniało integrowanie się z innymi konwentowiczami. Inną wadą był brak klimatyzacji. W taki upał była to dość solidna wada.

SLEEPROOMY- Te były w miarę dobre. Praktycznie poza brakiem gniazdek elektrycznych i brakiem pryszniców niczego bym się nie przyczepił.

FANI- To był najmocniejszy punkt konwentu. Nigdy nie byłem konwencie na którym aż tak bardzo działała I zasada Sellera. Na konwencie byli członkowie Centerpointu, ŁFSW, a nawet reprezentacja z Radomia. Było z kim rozmawiać i to nie tylko o Star Wars, ale także o innych rzeczach jak seriale, filmy czy gry komputerowe. Zdecydowanie pod względem fanów to najlepszy konwent na jakim byłem.

Podsumowując w tym roku Avangarda wreszcie była świetna. Wreszcie program bloku Star Wars był na poziomie i nie musiałem chodzić na Treksfery, by się nie nudzić. Co prawda organizacyjnie konwent był trochę słaby, ale pod wieloma względami nie była to wina samych twórców konwentu. Za to fani byli najmocniejszym punktem konwentu i to oni sprawili, że konwent był super. Na pewno będę chciał wybrać się na przyszłoroczną edycje.


PODSUMOWANKO LORDa W:


Avangarda 8 odbyła się w dniach 26-29 lipca 2011r. w budynkach SGGW w Warszawie.

Utapau reprezentowali: Exile, Lord W, Milka, Mistrz Seller, Szychu, Thingol, Nova, Dante91


1. Podziękowania dla innych fanklubów za wystawienie swoich składów:
Warszawskiego Fanklubu Star Wars "Centerpiont", Łódzkiego Fanklubu Star Wars, Radomskiej Eskadry Star Wars (w osobie Nadiru)
2. Podziękowania dla Novej - że wspierała nasz skład i mogliśmy ją zobaczyć po tak długim czasie, przy okazji podziwiając wykwintne leginsy
3. Pozdrowienia dla Chudego, który "prawie wbił"; dla Aero i Ivereda, którzy byli blisko wbicia i Mikela i Thoina co mieli jechać, ale wyszło inaczej.
4. Podziękowanie dla Mistrza Sellera za wkład w relację i dla wszystkich członków Utapau za pomoc w Familiadzie.
5. Mam nadzieję, że Szychu nie jest zły, ale nawiązałem do jego poprzedniej relacji, wykorzystując układ, stylistykę itp. (tylko tak dobrego poczucia humoru niestety brakuje).
6. Gratuluję wszystkim współtwórcom, organizacji tak udanego bloku SW.

Hasło konwentu: Piekielny konwent
Piosenka konwentu: Yub Nub
Item konwentu: Red Bul
Największy wygrany: Jedi Nadiru Radena

Niech Moc będzie z Wami!


Lord W & Mistrz Seller