Tytuł: Skierniewickie Stowarzyszenie Fanów "Gwiezdnych wojen" "Utapau" :: Spotkanie Utapau XCII

Dodane przez MistrzSeller dnia 19 październik 2014 23:24
#37

Ja po prostu zwróciłem uwagę, że robienie wszystkiego pod dzieci też nie jest superwyjściem.

A co do tego co piszesz: Zdecydowanie Utapau jest hermetyczne. Wystarczy popatrzeć, że jedynymi, którzy do nas dołączyli, albo po prostu przychodzą na spotkania lub współpracują to są nasi znajomi.
Przy czym dwie ważne sprawy:
1. To nie jest nowy problem, bo jak dołączałem to stowarzyszenia 5 lat temu to w gruncie rzeczy też tak było. Może i było trochę więcej atrakcji, ale i tak na pierwszych spotkaniach na których byłem momentami się nudziłem. Nawet przy którymś miałem chwile kryzysu czy warto się tym zajmować. Ale później wziąłem się za tworzenie punktów programu i po prostu traktowałem Utapau jako możliwość realizacji swojej pasji.
W gruncie rzeczy od początku nowi mieli tu pod górkę. Przy czym jest jeszcze jedna rzecz:
2. W innych stowarzyszeniach jest dość podobnie. One też są dość hermetyczne. Nudne też. Byłem na czterech spotkaniach Centerpointu, na żadnym nie było żadnego punktu programu. Większość spotkania to po prostu luźne rozmowy +dzieciaki grające w X-wingi. Na Łódzkim byłem na jednym spotkaniu i jakbym poszedł na nie będąc fanem SW, nie znającym fandomu (po prostu gościem co usłyszał o spotkaniach i przyszedł też bym się nudził).
Na radomskich spotkaniach w sumie tylko grali w planszówki (w sumie tu było ciekawie, choć nie koniecznie mogłoby to sprzyjać integracji).
Generalnie to jest problem raczej wielu fandomów.

Tyle teoria. Ale przejdźmy do praktyki.
Nie wiem co zrobić by rozruszać spotkania.
Ja staram się jak tylko mogę by coś na spotkaniach było (a to jakaś prelekcja a to konkurs). Mam obecnie 4 prelekcje dla casuali, które mogę poprowadzić od ręki. Dwie które mam częściowo zrobione (nie długo pewnie je skończę).

Zgodzę się, że to ważna sprawa i trzeba się nad tym zastanowić. Inaczej skończymy jak Outlander.

Powiedziałem, o tym, że prawdopodobnie może nam się na spotkaniu zjawić jeden. JEDEN. JEDEN, kurwa, JEDEN DZIECIAK. Skąd wziąłeś z tego plac zabaw?

Chodziło mi oto, że jesli skupimy się na atrakcjach dla dzieci to po prostu wszystko pójdzie na dno. A poza tym jeden dzieciak też potrafi być denerwujący. Zwłaszcza jeśli by go zadowolić trzeba wymyślać specjalne punkty programu i specjalnie zmieniać formułę całego spotkania.

Edytowane przez MistrzSeller dnia 19 październik 2014 23:27