Tytuł: Skierniewickie Stowarzyszenie Fanów "Gwiezdnych wojen" "Utapau" :: Kontekst fabularny TotS i OoS

Dodane przez Thingol dnia 07 listopad 2016 13:41
#6

oooo i to jest powód, żeby zorganizować jednak następne spotkaniu fanklubu :D

to teraz moje spostrzeżenia/pomysły:

1.
ivered napisał/a:
W RoD Xel jest zły bo jest i tyle w temacie. To jest do pominięcia w pisaniu pozostałych historii bo to po prostu nic nie wnosi do jego przemiany. Aczkolwiek ta świątynia mogłaby być miejscem znalezienia pierścienia :)


przeczytałem ponownie RoD. Xel jest zły, ale dla czytelnika. Dla Vonara i Rady - jest ciągle Jedi. Krnąbrnym, zarozumiałym i trochę marudnym - ale nadal Jedi. Z fabuły wynika, że przeszedł już na CSM, ale nadal pozostaje w Zakonie w swoistym "undercover". W RoD jest też wspomniane Belgaroth.

Szereg podnieconych szeptów, ale w większej mierze spokój i opanowanie biły aurą z wielkiej, prostokątnej sali. Dziesiątki rycerzy Jedi stali wyczekując na słowo Rady. Nadzwyczajne zebranie zdarzało się bardzo rzadko, sprowadzenie wszystkich Jedi było kłopotliwym i niebezpiecznym zadaniem a i tak nie stawiła się tu nawet połowa Zakonu. Po prostu nie dało się oddelegować wszystkich strażników pokoju i sprawiedliwości, rozsianych po całej galaktyce nie narażając się przy tym na bunty i utratę zaufania. Niemniej sytuacja była poważna.

Na środek wychynęli z tłumu członkowie Rady i nagle zapadła cisza. Wszystkie spojrzenia powędrowały w tamtym kierunku.
- Belgaroth. Sithowie zebrali się na Belgaroth i co gorsza nie starają się ukrywać tego faktu - w imieniu Rady zaczął przemawiać wysoki, blady mężczyzna. - Przesłanie jest jasne. My albo oni. Jeśli nie uderzymy tam, oni zaatakują tutaj. A my nie będziemy ryzykować ofiar w postaci takiej ilości cywilów.
Nikt nie musiał tego wyjaśniać. Choć powszechnie twierdzono, że po Ruusan nic nie ostało się z Sithowego nasienia, od dawna krążyły plotki, że oni wrócili. Teraz stało się to faktem. Powrócili i to w liczbie będącej całkowitym zaprzeczeniem, jakoby Sithów wytępiono niemal sto lat temu. Nie okazywano więc specjalnego zdziwienia na tę wieść. Na scenę szybko wkroczyły spekulacje i detale techniczne.
- Przecież to jawna prowokacja. - krzyknął ktoś z tłumu. Inni pokiwali głową z uznaniem, odezwały się pomruki aprobaty. - Mamy być na ich wezwanie? To tak, jakbyśmy sami wchodzili w pułapkę.
- Wszyscy wiemy, że nastały trudne czasy. Trudne dla nas wszystkich. Są jednak chwile, gdy podjęte działania zadecydują o losach przyszłych pokoleń. To właśnie jedna z takich decyzji. Trudna i bolesna, ale wielkiej wagi. -; ciągnął przedstawiciel Rady. - Rada długo to odkładała, jednakże nie mieliśmy wyboru. Tak po prostu musi być.

Jedi ucichli. Sens słów był nad wyraz zrozumiały, żeby jeszcze ktoś wyrywał się do wszczęcia dyskusji. A więc wojna, niosła się wspólna myśl przez salę. Żadne ukryte podchody obydwu stron, zabawa w chowanego prowadzona od lat. Otwarty konflikt będący podwaliną nowego porządku. Wojna.


Myślę, że można spiąć te dwa wątki. Pamiętam, że przy tworzeniu scenariusza do TotSa rozkminialiśmy to Belgaroth. Koncepcja była bodajże taka, że planeta musiała zostać poddana bombardowaniu przez Republikę. Powód można wykombinować - katastrofa ekologiczna itp. W każdym razie - Xel nie zdążył się ewakuować z planety.
Opowiadanie o tym wyjaśniłoby dlaczego Xel został uznany za zmarłego. Do załogi floty Republiki, np. tej odpowiedzialnej za ewakuację planety można dorzucić Corię albo Vexa - bardziej w ramach smaczku. Albo Rasheda, jako młodego podoficera,tuż po Akademii.
Pozostaje kwestia co spowodowało katastrofę. Może Arkada testował jakąś darkside'ową technikę, którą odkrył w holocronie (tym, który znalazł w RoD) i skutki były katastrofalne. Pomysł z śmierćionośnym gazem też jest dobry. Może zamieniał ludzi w zombie? :) Może też taki był zamysł Arkady - uśmiercić całą planetę i przy okazji sfingować własną śmierć? Arkada rozsiewa plotki o powrocie Sithów, chcąc zwrócić uwagę Jedi na ten problem, wiedząc, że przyślą tu oddział. Wie, że Jedi będą chcieli ratować cywilów. Potajemnie przygotowuje coś w rodzaju mini bomby myśli (albo inny rytuał lub użycie artefaktu wg pomysłu Ivereda - żeby zdrainować Moc z innych istot). Dzięki temu załatwia sprawę Sithów - Jedi myślą, że wreszcie się udało ich pozbyć, a Arkada po prostu zginął w walce. Nikt nie będzie podejrzewał go, że przeszedł na CSM. Pasuje to do motywu Sith jako "master manipulator" jakby to widział Wojciech. (swoją drogą taki właśnie jest Plagueis w książce :D )
No i wtedy tekst w TotS: "I haven't come by this name since Jedi left Belgaroth" nabrałby większego sensu ;)

2. W RoD Coria zwabia Luana w pułapkę, gdzie załatwia go dwóch typów o czarnych twarzach. Szychu nie podaje ich imion, ale na 99% jednym z nich jest Quekxesh. Pytanie kim jest drugi. Padła gdzieś koncepcja, że to bracia. Jest to wątek do rozwinięcia - gdzie ich Arkada znalazł i kiedy? Jak ich szkolił? Co się stało z drugim bratem (bo wiemy, że Q deadnął w TotS). Jakaś misja dla Arkady - próba/test który z nich okaże się silniejszy? Bratobójstwo? Może Coria zabija tego brata (bo jednak się zakochała) i to jest "starting point" jej vendetty przeciwko Arkadzie, Sithom oraz Jedi (w końcu z jej punktu widzenia i jedni i drudzy są siebie warci - przynajmniej w RoD).
Mam trochę inny pomysł na rozwój tej postaci (Corii) niż Ivered. W RoD ma około 16 lat i już pracuje z Arkadą. Musiało coś w jej życiu się wydarzyć,co rzuciło ją do gwiezdnej tułaczki (motyw Madora jako ojca i utrata matki - cymesik). Początkowo Arkada jest dla niej kimś w rodzaju zastępczego ojca - mentora. Pracuje dla niego, bo jej to pasuje. Dopiero wydarzenia w RoD sprawiają, że zaczyna kwestionować jego plany. Może z jego rozkazu uwodzi Luana, ale jednak zaczyna coś do niego czuć i po tym jak Q (lub jego brat) go zabijają zaczyna tego żałować. I tak zaczyna się zwracać przeciwko Arkadzie - j/w "starting point". Jej zemsta na bracie Q, Q lub ostatecznie Arkadzie może byc odwleczona w czasie, ale decyzja podjęta jest właśnie w tym momencie. Wydaje mi się, że taka wersja będzie najbardziej zgodna z RoD, nie będzie trzeba niczego specjalnie naciągać - a i logicznie się to jakos układa.
W narracji Szycha jest już to zasygnalizowane:
- Co..Coria - wydusił padawan. Dziewczyna podniosła się i obróciła w jego stronę. Spojrzała na niego przepraszającymi oczami i jakby… ze smutkiem.
- Co tu się do cholery dzieje? – zakrzyknął Luan.
- Przykro mi - Coria poczęła cofać się tyłem a osobnicy przysunęli się do siebie jakby chcąc zakryć dziewczynę. - Oni... Oni są ze mną.

Po tych słowach łza spłynęła jej po policzku.


oraz:
Czarni mężczyźni nieśli ze sobą zwłoki, podtrzymując je za ramiona. Xel Arkada już na nich czekał. Zauważył także Corię idącą jakby eterycznym krokiem. Miała pobladłą twarz i nieswoje ruchy. Daleko jej było do tej zwinnej, uśmiechniętej pilotki, którą znał i znali wszyscy. Słaba istota, pomyślał Arkada. Kiedy ich spojrzenia spotkały się, mistrz Jedi odwrócił głowę z odrazą.


Wyraźnie widać, że to wydarzenie na nią mocno wpłynęło. Wystarczy to pociągnąć dalej i dopasować do tego co mamy - a mamy to, że w OoS Coria załatwia Arkadę. Trochę czasu jej zajęło znalezienie go. Motyw śpiączki tu pasuje :) +uzupełnienie w pkt8 - będzie się sklejać


3. Ja bym Vexa wstawił wcześniej. Pasuje mi do niego koncept "detektywa". Jako Oficer Wywiadu Republiki może natrafił na jakieś nieścisłości w archiwach (może być coś z finansami w księgowości, może wybrakowane raporty z misji) i prowadzi własne śledztwo. Przy czym w narracji trafia zawsze na miejsca wydarzeń już po wydarzeniach - jak to w sumie detektywi :) Mógłby odwiedzić Belgaroth (już po bombardowaniu, znaleźć coś ciekawego), księżyc z RoD (zbadać tajemniczą świątynię oraz miejsce rzekomej zapasowej Akademii), Śledztwo może go też zaprowadzić na Cogneus, gdzie nic nie znajdzie i odleci na chwilę przed przylotem pewnych dwóch Jedi. W każdym razie chodzi o to, żeby Vex przewinął się obok najważniejszych postaci (nieświadomie nawet) aż do OoS - które będzie zwieńczeniem jego śledztwa.

4. Koncepcja Madora - ojca Corii - jest fajna. Można stworzyć narrację jak Mador przyłącza się do Arkady, bo odkrył, że Coria kiedyś z nim pracowała. Pamiętajmy, że na upartego ta postać nie zginęła w OoS - mamy nagraną post-credit scene w której Mador się podnosi. Po wydarzeniach z OoS jego osobista misja odnalezienia córki nabrałaby rozpędu. Można to jeszcze połączyć dalej. Corii wydawało się, że zabiła brata Q, ale ten jednak przeżył. Mador odnajduje Corię i po burzliwym "family reunion" oboje ruszają na poszukiwania tego zagininego brata Q (trzeba by mu wymyślić imię). To już by się działo po OoS - czyli Coria jest teraz Mistrzem Sith, co dodatkowo może komplikować fabułę. Będzie celem dla Jedi, a jednocześnie jej ponowne spotkanie z ojcem wyzwoli jakiś konflikt wewnętrzny.

5. Edras mógłby być jakimś ex-Mandalorianinem, który "odrzucił" zbroję i pomaga rebeliantom na Cogneus. Na ile dobrze pamiętam scenariusz to nie jest expressis verbis powiedziane, że jest spadkobiercą prawowitych władców. Po odejściu z Mando odnalazł spokojna planetę na uboczu, spędził kilka na niej kilka lat, a kiedy wybuchła wojna domowa jego doświadczenie wojskowo dało o sobie znać - jako dowódca szybko udowodnił swoją wartość. Zyskał szacunek powstańców i tak stał się ich przywódcą.
Może jest bratem Madora? To również materiał na opowieść po OoS. Wydawało by się, że po szczęśliwym zakończeniu będzie spokojnie rządził, ale odnajdują go "demony przeszłości" - jakiś rywal z czasów mandaloriańskich, porzucony towarzysz broni szukający zemsty. Nie wiedzieli co się z nim stało, a tu nagle w Holonecie widzą info o jakimś rozejmie na jakieś Cogneus ( co to w ogóle za zadupie),a tam ich "kumpel".
Jeśli tak, to przylecą na Cogneus go zaatakować. Może niespodziewaną pomoc otrzyma od...Madora. W ramach podziękowania pomoże mu odszukać Corię?

6.
ivered napisał/a:
Vonar i Xel mogliby mieć jednego mistrza, bo mało ich było więc trzeba było improwizować Wink A może mistrz sprzeciwił się radzie i wziął dwóch uczniów. Konflikt pomiędzy mistrzem a radą. W totsie Xel i Vonar tytułują się mistrzami w czasie walki więc mogliby zostać mianowani po tej misji negocjacyjnej.


Na ile pamiętam dyskusje w czasie tworzenia scenariusza do TotSa - to 100% taki był koncept - że Xel i Vonar mieli tego samego mistrza. Ogólnie przyjęliśmy takie założenie, że po Ruusan Zakon Jedi jest w bardzo czarnej dupie, więc żeby nadrobić zaległości Mistrzowie biorą po dwóch (albo nawet i trzech) uczniów, a tych najbardziej wyróżniających się awansują szybko na Mistrzów i im szybko dają uczniów. To miało wyjaśniać dlaczego Xel i Vonar mimo młodego wieku tytułują się mistrzami.

7.
Przejście Arkady na CSM. To jest kluczowy moment naszego universum. Arkada jest Anakinem naszych gwiezdnych wojen :)
Na pewno musimy ustalić jednoznacznie timeline i sprecyzować kiedy przeszedł na CSM. Przed wydarzeniami w RoD czy po? Czy Belgaroth jest skutkiem (tak jak zaproponowałem w pkt 1) czy jedną z przyczyn? Wiemy, że w RoD nie ma problemu aby zabić padawana. Ale nie robi tego własnoręcznie. W EPII Anakin wyżyna całą wioskę Tuskenów - ale na CSM przechodzi ~3lata później. Co tak naprawdę skłoniło go do przejścia na CSM?
W RoD Arkada prowadzi projekt zamiejscowej Akademii? Po co go robi? Czy tylko jako przykrywka (powód dla Rady Jedi aby go tam wysyłać) czy jednak jeszcze trochę wierzy w Zakon?

Na razie wiemy na pewno, że RoD dzieje się 3 lata przed TotSem, a OoS 7 lat po TotSie. Dla mnie istotne jest umiejscowienie wydarzeń Belgaroth (chyba, że w ogóle to sobie darujemy) - bliżej RoD czy bliżej TotS? Czy wydarzyło się coś istotnego pomiędzy?

8.
Lista motywów/postaci by Ivered.
Chwilowo darowałbym sobie postać Druana - w naszym timeline występuje on przez około 3 lata (między RoD a TotS). Najpierw skierujmy energię tam gdzie mamy więcej elastyczności. Jak trochę rozbudujemy universum - to ogarniemy i Druana.
Postać Loreppa jest intrygująca. W OoS nie mamy o nim nic konkretnego - poza tym, że jest Sithem, mistrzem Corii (jak się poznali i kiedy) i że jego agenda opiera się na wyeliminowaniu Arkady oraz Ashena (dlaczego?), po czym ginie. Kim był wcześniej?
Plot twistem narzucającym się, że jest... ich mistrzem z czasów Jedi. Pasowałby do konceptu "szemranego" mistrza. Potrzebna jest jakaś niebezpieczna misja/wydarzenie w którym ten mistrz "zginie". Z pkt widzenia Ashena i Arkady będzie to tragedia. Z pkt widzenia ich mistrza - zdrada. Może wpadnie do jakiegoś kontenera z kwasem itp. co by wyjaśniało deformację twarzy itp. Będzie obwiniał swoich uczniów o to wydarzenie. Może na jakiś czas utraci kontakt z Mocą? Kiedy odzyska po kilku latach będzie miał w głowie tylko jedno - zemścić się na swoich byłych padawanach. Zbieżne interesy zbliżą go do Corii.
wiem, że zrobiło nam się sporo tych pozornych śmierci. Ale jaki mistrz taki uczeń :D

Wojciech zaproponował następujący szkic:
Wydaje mi się, że Arkada powinien mieć jakiegoś "szemranego" mistrza. Takiego, który się nim mało interesował bo miał inne ważniejsze sprawy na głowie. Ten mistrz powinien mieć naturę polityka, negocjatora, rozjemcy, który lubił - chcąc nie chcąc rozgłos. Wziął Arkadę bo fajnie jest mieć wyróżniającego się mistrza, ale nie poświęcał mu dużo czas (ten był kulka u nogi).

Dla takiej postaci utrata kontaktu z Mocą (chwilowa), uznanie za zmarłego, deformacja twarzy to prawdziwa autostrada w kierunku CSM. Da się to połączyć z pomysłem Ivereda - Lorepp odnajduje Corię i uczy ją technik Mocy. Oboje mają ten sam cel - zemścić się na Arkadzie.

Edytowane przez Thingol dnia 07 listopad 2016 15:48