|
Wszystko było gotowe i zapięte na ostatni guzik. Admirał Thrawn mierzył swym wzrokiem po sali a szturmowcy prezentowali broń. To był wyjątkowy pokaz siły imperium, wśród zebranych z rożnych odległych zakątków galaktyki istot. Thrawn wiedział co robi, ale to nie był koniec. Nagle zabrzmiał Marsz Imperialny i przez rozsuwające się grodzia, do pomieszczenia weszli: admirał Motti i Boba Fet. Oczy zebranych skierowały się w ich kierunku, a Najemnik omiótł spojrzeniem po sali, oceniając zebrane towarzystwo. Sami najwięksi znawcy galaktyki. Dobrze o tym wiedział i w swym zamyśleniu i zadumie, nie zauważył, że sam Thrawn zasalutował wchodzącemu Mottiemiu. Tak. To nie Thrawn a Oni ogrywali główne role wśrod zebranych. Marsz imperialny dobiegał końca więc nadszedł czas by rozpocząć show na miarę Imperium.
Raport komandora Lorda W na polecenia admirała Lorda Kek Darth Tąbki.
Sobota 29 Sierpnia
9 : 00
Nastał nowy dzień. Maruderzy z trudem wygrzebywali się ze śpiworów, a poranne ptaszki i "nolify" dojadały zupkę chińską bądź wracały z toalety. Szczegóły pominę.
10 : 00
Udało się dotrzeć na teren Lodexu i usadowić z kilkominutowym opóźnieniem w sali 340. Na początek Star Wars Screen Test by Duran. Wszystko ożywiło się gdy na scenę wyskoczyli Syndrius i Chebeat. Niewątpliwie głos Chebeata naśladujący Jabbę ożywił i dobudził publiczność a potem sala zaczęła się rozkręcać. Syndrius niczym Luke szybko uporał się z prowadzacym show Duranem ( bib Fortuna) ale gwiazdą miał być Chebett, więc nie dał sie omamić sztuczkom Jedi i efektownie usunął Syndriusa (spuścił go w objęcia Rankora) , lecz ten powrócił w wcieleniu
Tarkina. Początkowo Exile wcieliła się w rolę Lei a Thingol Vadera ale duet ten nie sprawdził się, więc ponownie do konfrontacji z Syndriusem stanął Chębeat jako Vader. Trochę trwało zanim wyrwany z tłumu fan zdołał dostroić swój głos do Księżniczki Lei i odnaleźć wewnętrzny Puf...a potem było bum...i Leia rzuciła się na Syndriusa z pięściami. Vader okazał się zbyt słaby by ją utrzymać, więc obrano nowego, który miał się zmierzyć z Lukiem na Bespinie (w roli Luka niejaki Van Oli z ŁFSW) i wtedy się zaczęło... latanie, skakanie, płacz i śmiech przez łzy...ciągnięcie, pchanie i wkładanie... dialog w wykonani Van Oliego był jakże twardy, a zrazem ekspresywny niczym w austryjackich filmach...a scena trwała...trwała...aż Luke krzyknął nieeee..Wtedy do akcji wkroczyli Chebat i Szychu odgrywając rolę Hana Solo i Lei. Nad poprawnością scenki czuwał Thingol , który widząc herezje w scenie Vader vs Lukę szybko dostał od Durana rolę koordynatora. Od samego początku nic się nie układało.. Szychu nie mógł dostroić głosu.. a Duran pomylił Hana z Leią i Chebeatem...jeden wielki galimatias... więc na zakończenie został monolog. Luke mówi do R2. Tu nieoceniony ponownie okazał się Thingol, który pożyczył głosu Artoo... aż w końcu udało się bezpiecznie wylądować na Dagobha.
13 : 00
A potem nadleciał Wedge Antilies by powiedzieć jak zostać fanem. Oczywiście zależy jakim Fanem. Fan absolutny to jak się okazało; śpi w pościeli z Vaderem, ma wszędzie figurki Sw, książki. kubki, talerze, koszuli..zawsze i wszędzie jest fanem SW. Fan mózgowiec taki co wie wszystko..prawie wszystko. Znamy z autopsji. Fan złota rączka czyli prawie jak Krypta. Był też Fan historyk znający kanon i przerywający czytanie książki aby przeczytać komiks, potem jedną stronę książki, komiks, stronę książki, obejrzeć odcinek TCW, dwie strony książki, komiks tid..czytający wg chronologii wydarzeń..ale Thingol obalił tą tezę.
14 : 00
W międzyczasie ja z Syndriusem dorwaliśmy Gora, Smoka i Yaeriusa by rozdzielić między sobą nagrody za turniej w Pocket Models. Poszło nam to całkiem sprawnie, po czym wróciliśmy do sali 340. Do akcji wkraczył Yako z prelekcją o Polskim Fandomie. Na sali wiele starszych osób które zażarcie dyskutują o cczasach PRLu i latach 90. Zgromadzeni nie zostawiają suchej nitki na jednym z pierwszych konwentów na śląsku (bodajże Alderan), oraz wspominają Dagobah i Coruscony (Thingol nawet stawia tezę , że były najlepsze ze wszystkich). W międzyczasie Yako opisuje jeszcze sytuację w poszczególnych funklubach i zalicza wpadkę z admirałem Mottim. Można jedynie stwierdzić: niepokoi mnie pańska niewiedza, co też sala uczyniła. Yako szykował się do wyjścia awaryjnego przez okno, ale obyło się bez ekscesów.
16 : 00
Czas na przerwę, czyli zbiorowe wyjscie na kebaba w składzie: Lord W, Syndrius, Chebeat, Szychu, Mikel, Exile i Thingol. Każdy bierze coś dla siebie: jedni kanapkę, drudzy bułkę a jeszcze inni tortillę. Na zewnątrz w oczekiwaniu na wszystkich Thingol i Chebaet co chwilę zagadują Ninę , która bardziej niż chłopakami zajęta jest kebabem. Gdy ostatnia osoba wyszła z baru , Exile wstąpiła po kolejną porcję. W końcu ktoś musiał zastąpić KrisScrowa Kebsożercę. Gdy żołądki nawet najgłodniejszych i wymagających konsumentów zostały napełnione udaliśmy się w stronę LODEKSU obradując o wieczornych punktach programu.
17 : 00
Przy wejściu do LODEKSu spotkaliśmy Novą. Pogawędziliśmy chwilę po czym udaliśmy się do sali 340. A tam na środku sali stał człowiek w stroju admirała w obstawie szturmowców. Po cichaczu weszliśmy i zajęliśmy ostatnie wolne miejsca. Na środku sali stał Duran w stroju Jedi i pokrótce opisał Rebel Legion i chciał juz przekazać głos stronie imperialnej, gdy w samą porę do sali weszła Nova w stroju Padme, a wtedy Duran zaczął ja rozbierać na części pierwsze (żadne zbereźne rzeczy nie przystają Jedi oczywiście), tzn opisywać poszczególne elementy jej stroju. Gdy
prezentacja dobiegła końca admirał przedstawił członków 501 Legionu: szturmowców, pilota rebelii, admirała i innych. W tle leciały slajdy z akcji w Łodzi, Poznaniu, Zielonej Górze, Gorzowie, Warszawie, Wrocławiu, Bydgoszczy
(mam nadzieję, że nie bardzo poprzekręcałem) i innych miastach. Potem nastała seria pytań , głownie chłopca z pierwszego rzędu, ale gdy wyjawił , że nie oglądał epizodów 4- 6 admirał , stęknął lekko, wzruszył ramionami i odpowiedział: musisz obejrzeć. Ogólnie trzeba przyznać mówił krótko i rzeczowo a głównym mówca był pilot imperium i czasami wchodzący w słowo Duran. Gdy prezentacja dobiegła końca, porobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia i czekaliśmy na kolejny punkt programu.
18 : 00
Nagle zrobił się gwar, a ja zająłem jedno z ostatnich wolnych miejsc na sali zarezerwowanych przez Synsdriusa. Niestety część ekipy miała mniej wygodne miejsca.. tzw oparcia o ławki. Imperialni , Nova i Duran ustawili się w rzędzie a do sali weszły gwiazdy wieczoru: Jeremy Bulloch i Richard LeParmentier, czyli odtwórcy ról Boby Fetta i admirała Mottiego. Na początek goście zarządzili krótki konkurs sceniczny i poprosili kandydatów o zgłoszenie się. Nim Jeremy skończył mówić ręka Syndriusa była w górze i niebawem stanął obok trójki ochotników. Gdy Syndrius
wyszedł na środek, przede mną usiadł Thingol, szepcząc mi swoje obawy na ucho. Syndrius, stał i przeżywał, aż nadeszła jego kolej. Wziął broń i nastała chwila oczekiwania wśród zebranych. Syndrius szybko uporał się z swoją kwestią po czym wrócił na miejsce obok mnie i zapytał : jak mi poszło? Z tremy i zaangażowania mógł nie zauważyć pochwał Jeremiego: że było bardzo dobrze. Nawet Thingol posłał mi uśmiech na znak , że było ok. Aby tradycji stało się zadość, po Syndriusie na środek wyszedł nie kto inny jak Chebeat (musiał dzielnie dotrzymywać kroku Syndriusowi, który spisał się całkiem nieźle). Obok niego przy stole admiralicji zasiadł Młody Motti z 501 i urodziwa fanka SW. W rolę Vadera wcielił się Richard LePermentier, a jego rolę mieli odgrywać kolejni ochotnicy. Młody Motti spisał się wyśmienicie i nastała kolej na Chebeata. I wtedy Richard spytał go czy zna kwestię. No co Chebeat odpowiedział: nie. Wtedy Richard zapytał: To co tu tu robisz? Chebeat a z nim cała sala roześmiała się. Po czym Chebat powiedział. że nie wie i rzucił, że Thingol jest prawdziwym fanem i nas godnie reprezentuje. Thingol jak na fana przystało wykazał się znajomością tekstu i jak to Chebeat ujął godnie nas zreprezentował. Chebeat wydukał coś i odetchnął słuchając dialogu koleżanki obok. Jej też poszło całkiem nieźle, po czym podziękowano ochotnikom i przy stole zasiedli Richard i Jeremy. Chwila na kącik plastyczny. Na początek , krótka anegdota z planu filmowego, po czym Richard narysował model hali zdjęciowej. W jednym końcu znajdowała się kantyna z Mos Eisly, a w drugim sala konferencyjny, a cały ogromny środek zajmowała makieta Sokola Milenium. Słuchacze byli naprawdę pod wrażeniem. Potem nastała kolej na Jeremiego, który pozował z bronią do zdjęć i aby nie być gorszym od Richarda rownież chwycił za kredę i narysował Swój portret. Po kilku kolejnych pytanich spotkanie dobiegło końaca a my ponownie rozpoczęliśmy kolejną sesję zdjeciową z aktorami i 501 Legionem.
Po 20 : 00
Gala Zajdlowska. Zasiedliśmy jak przystało na studentów w jednym z ostatnich rzędów auli (XXX, lub yyy) Politechniki Łódzkiej i czekaliśmy na film " Tam i z Powrotem" . Na początek jednak posypałay się brawa za zwijanie i rozwijanie. Gdy udało sie cós wyświetklić okazało sem, że były to niekończące się reklamy i podziękowania dla sponsorów i organizatorów (Tu szczególne podziekowania należą się niewątpliwie Politechnice Łódzkiej, Smerfowi i Łódzkiemu Fanklubowi Star Wars). W końcu doczekaliśmy się filmu. 15 minutowy seans o podrózy w czasie, sensie życia i następujących zmianach dawał wiele do myślenia. Na zakończenie rozległy się brawa a Thingol podsumował to krótko: całkiem fajny i trudno se z nik nie zgodzić. Po seansie nastąpiły nominacje do nagrody Zajdla, a Szychu poszukiwał wzrokiem wyczytanego Johna Wicka (twórcę systemów RPG ) i jak na zawołanie tuż za nami przemieszczała się postać w czarnym kapeluszu. Poproszony przez Szycha odstąpiłem mu mój polconowy informator i wnet z Chebeatem rzucili się na idącego gościa, by po chwili cieszyć się z autografów Wicka. W końcu Pani Zajdel wręczyła nagrodę finałową i gala dobiegała końca. Wtedy my postanowiliśmy się ewakuować i gdy byliśmy już przy drzwiach prowadzący chóralnie ogłosili z mównicy:
Polcon 2009 uznaje się za zamknięty.
|
|
Świetna robota Komandorze!!!