|
:::Część piąta:::
Twierdza Pa Manawa - INT.
HOONT w otoczeniu wojowników antenassi idzie korytarzem. Wszędzie unosi się dym, w oddali słychać strzały dogasającej walki. Dookoła widać porozrzucane ciała obrońców i atakujących. Z pozrywanych kabli wysypują się iskry. Dwóch wojowników prowadzi skutego kajdankami dowódcę obrońców. Rzucają go na kolana przed HOONTEM. Dowódca jest ranny i ledwo przytomny. Zwiesza głowę.
HOONT: Wasza potężna twierdza upadła. Taki sam los czeka Mandalorę i wszystkich którzy ośmielą się stanąć na mojej drodze.
DOWÓDCA OBRONY(podnosi głowę i patrzy dumnie na HOONTA): Ciesz się póki możesz, twoje dni są policzone. Bądź przeklęty zdrajco.
HOONT wyciąga blaster i zabija dowódcę.
Kosmos, stacja Pa Manawa - EXT.
Flota mandalorian wyskakuje z nadprzestrzeni. Niedaleko znajdują się czarne dziury wysysające gorące gazy z pobliskich gwiazd, tworząc świetliste wzory. Po chwili w pole widzenia wchodzi zniszczona twierdza. Dookoła unoszą się wraki zniszczonych statków.
Mostek "Tainui" - INT.
KANTOS i załoga patrzą na pole bitwy. Panuje cisza. Nagle odzywa się jedno z urządzeń.
OFICER - Mandalorze, kilka nieznanych jednostek właśnie wyskoczyło z nadprzestrzeni!
KANTOS: Antenassi?
OFICER: Nie, to republikańskie jednostki. Wysyłają ambasadorów. Proszą o zgodę na dokowanie.
KANTOS: Niech lądują.
Kosmos - EXT.
Z okrętu flagowego Republiki wylatuje republikańka korweta. Szybko zbliża się do "Tainui".
Hangar "Tainui" - INT.
Republikańska korweta łagodnie osiada na płycie lądowiska. KANTOS, WETERAN, RIMA, JUGA, YAX i kilku innych mandalorian stoi na lądowisku obserwując Jedi wychodzącego ze statku. Kilku mandalorian kładzie ręce na broni. KANTOS daje im reka znak aby byli spokojni. Zaczyna iść w kierunku NYARA. NYAR OSTIF podchodzi do KANTOSA.
KANTOS: Czego chcesz.
NYAR OSTIF: Tego samego co wy. Pozbyć się Antenassi.
KANTOS: Dziękujemy, ale damy sobie radę sami.
NYAR OSTIF: Z tym będzięcie mieli duży problem.
NYAR sięga ręką do sakwy i wyciąga holoprojektor. Wyświetla się superbroń antenassich.
KANTOS: Nie boimy się tych technologicznych potworów. Wojownik to więcej niż zbroja.
NYAR OSTIF: Niewątpię. Myślę jednak że kilka informacji może wam się przydać. To co tutaj widzicie to starożytny artefakt. Niewiemy w jaki sposób antenassi znaleźli się w jego posiadaniu, a raczej w jaki sposób on stał się w posiadaniu ich.
KANTOS: Do czego zmierzasz?
NYAR OSTIF: Ten artefakt skupia w sobie energię ciemnej strony mocy. Służy do podporządkowywania sobie żywych istot i kierowania ich przeciw sobie nawzajem. Sieje śmierć, strach i chaos.
KANTOS(zamyśla się, w tle słychać odgłosy sceny w której Kantos rozkazuje madmanowi zdjąc hełm): Jeżeli jest tak w istocie to wygląda na to, że już nam pomogliście.
NYAR OSTIF dziwi się.
KANTOS: Ten artefakt został już raz użyty. Mamy niewiele czasu aby nie dopuścić do tego drugi raz. Razem.
NYAR OSTIF: Oddaję swoich ludzi pod twoją komendę.
KANTOS: Nie będę ci wydawał rozkazów. Podzielimy się dowództwem.
KANTOS podaje rękę NYAROWI.
KANTOS: Jedi to wojownicy, jak my. Witajcie na pokładzie.
NYAR OSTIF: Ramię w ramię.
Mesa okrętu Republiki - INT.
Jedi siedzą przy barze. Droid podaje im napoje. XEL, WEERLACCA i VONAR siedzą osobno kawałek dalej. Jest też kilku żołnierzy i oficerów.
IO NOIS: Mam nadzieję że mistrz NYAR sprosta zadaniu przekonania mandalorian o naszych dobrych intencjach. Bądź co bądź z reguły nie układało nam się najlepiej.
SORN KIRRA: Ma w sobie ich krew.
IO NOIS: Tego się właśnie obawiam.
WEERLACCA(bierze napój i wącha go): porykuje.
XEL ARKADA: A czego się spodziewałeś?
WEERLACCA: smutno mruczy.
VONAR ASHEN: Nie cierpię tego czekania aż coś się wydarzy. Powinniśmy już od dawna być w akcji.
XEL ARKADA: Powinniśmy już od dawna być po akcji.
WEERLACCA: ryczy.
THION JOCKLE wchodzi do mesy. Podchodzi do mistrzów.
THION JOCKLE: Mistrz Ostif nawiązał kontakt.
SORN KIRRA(uśmiecha się do IO NOISA)
Mistrzowie odstawiają napoje i wychodzą.
WERLACCA: ryczy
XEL ARKADA: Wygląda na że akcja wreszcie się zaczyna.
XEL, WEERLACCA i VONAR wstają i również wychodzą z mesy.
Sala odpraw - INT.
Zgromadzili się mandalorianie, wśród nich KANTOS, RIMA SKIRATA, JUGGA FETT, YAX ORDO, WEBA, WETERAN i jeszcze kilku innych. Obecnych jest również kilku oficerów i żolnierzy republiki, P-DROID, Jedi IO NOIS, SORN KIRRA, THION JOCKLE, NYAR OSTIF, VONAR ASHEN, XEL ARKADA, WEERLACCA. Po środku znajduje się duży taktyczny holostół. Światło przygasa, KANTOS zaczyna mówić.
KANTOS: Hoont nie wie jak blisko jesteśmy, ale będzie chciał jak najszybciej zaatakować swoją zabawką powierzchnię planety. Dlatego kluczem jest jej zniszczenie. W tym celu wyślemy wszystkie myśliwce do zaatakowania stacji. Pozostałe okręty zwiążą walką flotę Antenassich aby uniemożliwić przeciwnikowi wysłanie wsparcia. Mamy też niespodzianke dla samego Hoonta. Szczegóły po odprawie. Jakieś pytania?
Nikt nie zgłasza obiekcji. Światło rozjaśnia się ponownie. Rozmawiając oficerowie, żołnierze i wojownicy mandaloriańscy wychodzą. Zostają KANTOS, RIMA SKIRATA, JUGGA FETT, YAX ORDO, WEBA, WETERAN, P-DROID, IO NOIS, SORN KIRRA, THION JOCKLE, NYAR OSTIF, VONAR ASHEN, XEL ARKADA, WEERLACCA.
KANTOS: Potrzebuję 4 oddziałów szturmowych. Rima, Juga, Yax mogę na was liczyć?
JUGA: Do samego końca.
NYAR OSTIF: Znajdzie się w nich jeszcze miejsce dla kilku Jedi?
KANTOS: Jeżeli dacie radę dotrzymać nam tempa. Ale ktoś musi jeszcze poprowadzić atak na stację.
THION JOCKLE: Zajmę się tym.
WETERAN: Mamy kilka wolnych miejsc w "Karmazynowych Kista". Przydałby się nam ktoś taki jak wy.
THION JOCKLE: Cała przyjemnośc po naszej stonie.
KANTOS: Świetnie, zapoznajcie się ze swoimy oddziałami, nie mamy wiele czasu.
Mandalorianie i Jedi wychodzą. Zostaje tylko NYAR OSTIF, VONAR ASHEN i P-DROID.
NYAR OSTIF: Vonar, trzeba wysłać naszą pozycję kanclerzowi na wypadek gdyby musieli nas potem szukać.
VONAR ASHEN: Zajmę się tym.
VONAR i P-DROID wychodzą. Ekran się ściemnia.
Głos narratora(WETERAN)
Sojusz z Jedi. Po raz kolejny staneliśmy obok siebie. Tym razem jednak nie twarzą w twarz, lecz ramię w ramię. Nasza bitwa nadchodziła. Wszyscy czuliśmy się świetnie w jej obliczu.
Leże ERPRI - INT
HOONT przyklęka.
HOONT: Co się stało panie?
ERPRI: Mandalore depcze nam po piętach. Są z nim Jedi.
HOONT: Jedi?
ERPRI(zanosi się upiornym śmiechem, po chwili przestaje): Wypuść "Bestię" przodem.
HOONT: Tak, panie.
CDN
Zbliżamy się do końca historii, za tydzień ostatnia część.
|
|
Czytając Wasz scenariusz dochodzę też do wniosku, że wiele motywów pokrywa się z tym co kiedyś pisaliśmy na Fantazionie. Też jest artefakt - tajemnicza broń i też są przemieniani ludzie z dobrych na złych. O ile to pasuje do fantasy to do SW już nie bardzo. A i nie wiem tez czy przypadkiem Mandalorianie raczej byli niechętni do Jedi i to bardzo.
Jest dużo postaci, ale polubić można raptem tego Kanatosa. Reszta jest jakoś mało wyrazista. Zobaczymy jaki będzie finał. Myślę, że jest jeszcze jakaś zagadka.